Psychodietetyka-Psychoterapia

Jak być dla siebie dobrą w połogu

Ciąża – mniej lub bardziej magiczny okres w życiu kobiety, dobry czas na zatroszczenie się o siebie, gdyż pod sercem powstaje nowe życie. Jesteś za nie odpowiedzialna. Wiesz, że musisz odpoczywać, zdrowo jeść, nie dźwigać. Starasz się zadbać o siebie szczególnie w tym niezwykłym czasie. Czasami nie masz innego wyjścia i zgodnie ze wskazaniami lekarskimi, MUSISZ odpoczywać, dla dobra maleństwa. Robisz więc to, raczej bez wyrzutów sumienia, bo wszystko dla dobra dziecka. Jesteś usprawiedliwiona, jeśli masz szczęście to też przepuszczona w kolejce, potraktowana priorytetowo u dentysty czy lekarza. W pierwszej ciąży często też padają pytania o Twoje samopoczucie, w kolejnych już niekoniecznie tak często.

Poród – ogromny wysiłek, silny stres dla organizmu, niezależnie od tego, czy rodziłaś siłami natury czy poprzez cesarskie cięcie. Jeszcze jesteś w centrum zainteresowania, wszystko kręci się wokół Ciebie i KTG. Piękny, mistyczny moment a jednocześnie trudny, czasami wręcz traumatyczny. Zranienia (fizyczne i psychiczne) po skomplikowanym, nieprzewidywalnym porodzie mogą pozostać z kobietą na całe życie.

Połóg – … uczcijmy go minutą ciszy.

Kogo obchodzi co się dalej z Tobą dzieje? Masz dziecko? Jest zdrowe no to super. Ważne, że dziecko całe i zdrowe… Chore? Tym bardziej, trzeba się teraz skupić na dziecku, a Ty? Jesteś jak reklamówka po rozpakowaniu zakupów. Poskładać lub zmiąć i do szafki na reklamówki. W szpitalu, po porodzie wypełnisz pozostawiony test na depresję, ale przecież nie przyznasz się do większości objawów, bo marzysz już tylko o tym, żeby wyjść do domu. „Jak się pani czuje? Ok? Ok” przecież nie będziesz się teraz nad sobą rozczulać. Wiadomo, że ma boleć, zagryzasz więc zęby i karmisz, przewijasz, tulisz. Koniec sentymentów. Ból fizyczny, ból psychiczny. Nie bardzo masz się z kim podzielić. Wszystkich interesuje dzidziuś i jego kolki, kupki, ewentualnie spytają, jak karmisz. Swoją porodową historię zazwyczaj zamykasz w sobie, często traumatyczną. Zajadasz pustkę, którą odczuwasz, jedzenie staje się jedyną przyjemnością, jedyną nagrodą.

Brutalnie to opisałam, ale tak wygląda sytuacja wielu kobiet, które po porodzie – zaczynają się usuwać w cień. Już teraz nie są Agatą, Iwoną czy Moniką. Są matką. Matką Polką, której podstawowym zadaniem jest wykarmić (najlepiej piersią oczywiście) „ssaka” przewinąć i zadbać o niego, o dom, o pozostałe dzieci jak najlepiej się da.

Na ostatniej wizycie w ciąży rozmawiałam z lekarzem na temat depresji poporodowej, zapytałam, czy test wypełnia się również na wizycie po połogu (zalecenie ze szpitala – wizyta kontrolna 6 tygodni po porodzie). „Pani Agato, większość kobiet na tą wizytę wcale nie dociera”. Nie mogłam w to uwierzyć, wciąż mam te słowa w głowie. Dlaczego kobieta nie pojawia się na wizycie poporodowej. Zwyczajnie nie ma już na to czasu, ona się już nie liczy, przecież jej potrzeby leżą zwinięte w szafce na reklamówki.

To tak słowem wstępu. A teraz napiszę, jak to powinno wyglądać droga mamo.

Połóg zwany bywa również czwartym trymestrem ciąży i ja bardzo to określenie lubię. Twoja ciąża nie kończy się z chwilą porodu. Trwa ona dalej, wcale nie tyle, ile obkurcza się macica (czyli około sześciu tygodni), ale dłużej, ten trudny dla kobiety okres trwa tyle, ile ma trwać. Może właśnie kolejne trzy miesiące, czyli trymestr, a może i dłużej. Potrzebujesz uznać ten czas jako Twój czas. Czas na dochodzenie do siebie. Nie mam tu wcale na myśli „powrót do formy/ciała/brzucha/figury sprzed ciąży”, ale na dochodzenie do zupełnie nowej siebie, bo tamtą sobą już nie będziesz. Teraz będziesz zupełnie nową jakością. Narodziłaś się wraz ze swym dzieckiem na nowo i tak jak ono (pierwsze, drugie czy piąte) Ty też potrzebujesz czasu na adaptację do nowych warunków.

ZASADA NR 1: DAJĘ SOBIE CZAS

Ile sobie dajesz czasu? Mało, od razu Ci powiem, daj sobie więcej. Na regenerację, gojenie ran, na smutek, rozdrażnienie, na narodziny miłości do dziecka, na oswojenie się z nową sytuacją. Daj sobie czas na odpoczynek. Jeszcze przed pierwszą ciążą zobaczyłam takie zdanie w Internecie „Śpij wtedy, gdy twoje dziecko śpi. Rozumiem, że sprzątać i gotować mam również wtedy, kiedy ona sprząta i gotuje?” Pomyślałam, no racja. Sen dziecka to najlepszy czas na nadrabianie obowiązków domowych. Błąd. Teraz uważam, że regeneracyjne właściwości snu są niedocenione w połogu. Jeśli możesz, śpij razem z nim w ciągu dnia (albo chociaż leż), zwłaszcza jeśli jakość snu w nocy jest kiepska. Czwarta kawa nie zastąpi solidnego wypoczynku (na marginesie zmęczenie sprzyja podjadaniu).

ZASADA NR 2: AKCEPTUJĘ ZMIANY, AKCEPTUJĘ POMOC

Ciało się zmieniło, być może przechodząc koło lustra rzucasz w myślach do siebie „Boże jak ty wyglądasz”. Proszę zamień te słowa na „wyglądam jak bogini płodności”. Wydałam na świat dziecko! A jaka jest Twoja super moc? Twoje ciało zasługuje teraz na szczególny szacunek, wykonało kawał niesamowitej roboty. Stworzyło nowe życie. Spójrz na siebie z dumą, obdarz każdą jedną część solidną dawką self-love. Do „Odzyskać ciało sprzed ciąży” podejdź z odpowiednim dystansem i rozsądkiem. Nie jesteś i nie będziesz już ciałem sprzed ciąży. Będziesz w swoim ciele po ciąży. Twoje ciało również potrzebuje czasu. Nie możesz od razu zacząć intensywnie ćwiczyć czy stosować restrykcyjną dietę redukcyjną. Ono nie zasłużyło sobie na taką przemoc z Twojej strony po tym, co przeszło. Czasami jednak skupienie się na odchudzaniu i liczeniu kalorii bywa strategią na odwrócenie uwagi od emocji związanych z nową sytuacją. Strategią na poczucie bezsilności, macierzyństwo bowiem nie jest usłane różami, ma swoje blaski i cienie, zwłaszcza w okresie połogu, kiedy Twoje życie zmienia się o 180°. Odchudzanie w tym okresie bywa strategią na odzyskanie poczucia kontroli i panowania, jeśli nie nad swoim życiem to chociaż nad swoim ciałem. Chciałabyś, aby choć jedna strefa w Twoim życiu była uporządkowana i pod kontrolą. Na tapetę bierzesz ciało. Moim zdaniem to nie jest dobra droga. Nie w okresie połogu. Zamiast próbować utrzymać status quo, zaakceptuj zmianę, nawet jeśli jest trudna. Pobądź z tymi uczuciami. 

Druga kwestia dotyczy przyjmowania pomocy ze strony innych. Jesteś superbohaterką, ale nawet superbohaterowie potrzebują czasami pomocy. Zaakceptuj oferowaną pomoc, nie musisz wszystkim udowadniać, jaka jesteś dzielna. Człowiek ze zdrowym poczuciem własnej wartości nie musi tego ciągle udowadniać. Ty też nie musisz mamo, a zwłaszcza nie musisz w połogu.

ZASADA NR 3: PROSZĘ O POMOC

Muszę Cię rozczarować „Sama sobie poradzę” nikomu już nie imponuje. Mądra mama nie boi się prosić o pomoc, nie wstydzi się wyrażać wprost (podkreślam WPROST) czego potrzebuje od najbliższych, dopuszcza partnera do opieki nad noworodkiem. Jeśli teraz go zablokujesz, bo „tylko matka wie najlepiej, czego potrzebuje dziecko, bo mamy tę wyjątkową więź bla bla bla” to gwarantuje Ci, że prędzej czy później będziesz tego żałować. Niech tata nie będzie tylko od załatwiania spraw urzędowych, zaangażuj go. Niektórzy tatusiowie (najprawdopodobniej z lęku) będą unikać opieki nad maleństwem i uciekać w inne superważne zajęcia. Daj tacie poczucie pewności, że też da radę zająć się potomkiem. Nie obawiaj się instruować wprost co i jak może zrobić, żeby pomóc. Podobnie w przypadku innych członków rodziny. Przyjmowanie pomocy jest sygnałem dla bliskich, że oni też będą mogli liczyć na Twoją pomoc, kiedy będą potrzebować. Tak działa system rodzinny.

Zastanów się przez chwilę, jakie przekonania w Twojej głowie powstrzymują Cię przed proszeniem o pomoc. Czy jest to obawa, że ktoś uzna Cię za niekompetentną? Złą matkę? Słabą? Być może od małego były Ci stawiane wymagania, że MUSISZ i POWINNAŚ być taka zaradna i samodzielna. Byłaś chwalona, gdy SAMA sobie poradziłaś albo nie miałaś innego wyjścia, bo nikogo szczególnie nie interesowały Twoje potrzeby. Cokolwiek stoi Ci na przeszkodzie, spróbuj zweryfikować te myśli. Zaradna mama nie obawia się prosić o pomoc. NIE MUSISZ I NIE POWINNAŚ, natomiast możesz i masz prawo, jeśli chcesz, prosić osoby z Twojego otoczenia i nie tylko o pomoc.

Być może boisz się, że Twoja prośba o pomoc zostanie odrzucona. Trudno, nie masz na to wpływu. Natomiast masz wpływ na to, że w ogóle o nią poprosisz, zrobisz to wprost, a nie krążąc wokół tematu. Ludzie mogą się nie domyśleć o co Ci chodzi, nie mają takiego obowiązku, jeśli nie komunikujesz tego, czego potrzebujesz wprost. Nie jest to łatwe, ale trening czyni mistrza.

Jedna z moich francuskich koleżanek, mieszkających w Irlandii otworzyła jakiś czas temu jednoosobową firmę. Pracuje jako postpartum doula, czyli doula w połogu. Amelie jest coraz bardziej rozchwytywana, gdyż stanowi bardzo fajną alternatywę dla kobiet, które nie mają lub nie chcą wsparcia ze strony rodziny. Kim jest doula i czym się zajmuje, możecie przeczytać TUTAJ. Jej praca polega na towarzyszeniu mamie w połogu. Może ona ugotować ciepły posiłek, pomóc przystawiać dziecko do piersi, zająć się jego pielęgnacją, wyprać. Zrobić wszystko, czego potrzebuje mama.

ZASADA NR 4: TWORZĘ MACIERZYŃSTWO NA WŁASNYCH ZASADACH

Nie ma nic gorszego od rodzicielstwa odartego ze słuchania głosu własnej intuicji. Presja w dzisiejszych czasach jest ogromna, a matki są poddawane nieustannej ocenie i krytyce. Otoczenie daje sobie prawo do mówienia młodym mamom, jak mają postępować z własnymi dziećmi. Być może stąd wynika obawa, że proszenie o pomoc będzie się wiązało z uznaniem przez innych „ona nie daje rady, powiemy jej jak ma żyć, wychowywać swoje dziecko itp.” Masz prawo asertywnie się bronić przed „ciociami dobra rada”, niezależnie czy są to bliscy członkowie Twojej rodziny czy obce osoby w Internecie. Nie ma idealnych rozwiązań, złotych recept na udane macierzyństwo. Co sprawdza się w jednej rodzinie, niekoniecznie, sprawdzi się w innej. Zaufaj sobie, Ty znasz swoje dziecko najlepiej. Jeśli masz wątpliwości konsultuj się z profesjonalistami oraz osobami, którym ufasz. I zaakceptuj fakt, że popełnisz błędy. Rodzicielstwo jest ułomne, wobec własnych błędów również musimy wykazać się wyrozumiałością. Zwłaszcza w okresie połogu – burza hormonalna i zmęczenie będą podsyłać do głowy negatywne myśli. Złap dystans. Powąchaj główkę swojego dziecka, zobacz na te małe paluszki. To jest prawdziwy cud! To czy urodziłaś siłami natury czy przez CC, podałaś smoczek czy nie, czy karmiłaś piersią czy mm, czy się odparzyło czy nie, za dziesięć lat nie będzie miało już znaczenia. Czy Ty masz pretensje do swojej mamy za te wybory?

ZASADA NR 5: JESTEM DLA SIEBIE DOBRA

Droga, świeżo upieczona mamo. Dbanie o siebie w połogu to coś dużo więcej niż maseczka na twarz i zabieg na rozstępy. Potraktuj siebie z równą czułością co nowo narodzone dziecko. Zaopiekuj się sobą. Trudno nalać z pustego naczynia, najpierw musisz je wypełnić. Self-care to podstawa (wciąż szukam dobrego słowa w polskim języku, ale nie mogę znaleźć… przypadek?). Monitoruj swoje uczucia i naucz się wyrażać potrzeby. Nowo narodzone dziecko wymaga mnóstwa uwagi i troski, ale Ty również. Ciepły prysznic, dobry obiad, kubek kawy, kilka stron ulubionej książki. Nie odkładaj siebie do szafki na reklamówki. Połóg jest tym szczególnym czasem, w którym masz nadal obowiązek o siebie dbać i myśleć o sobie z równą troską jak wtedy, gdy nosiłaś pod sercem dziecko. Nadal masz w sobie to wewnętrzne dziecko – samą siebie, bezbronną i wymagającą opieki.

Na koniec, zostawiam Cię ze słowami profesora Osiatyńskiego, dla mnie są one aktualne zawsze, nie tylko w połogu, ale jeśli nie wdrożyłaś jeszcze zasady przedziałka, o którym mówi profesor. To pierwsze tygodnie po porodzie są świetnym czasem, aby to zrobić. Powodzenia mamo!