Podcasty

O złości

Z tego odcinka dowiesz się między innymi:

  • Jak definiujemy złość i dlaczego potrzebujemy się złościć
  • Co ma wspólnego złość z termometrem
  • Jak konstruktywnie wyrażać złość
  • Co robić by nie wybuchać
  • Na koniec odcinka odpowiadam na kilka najczęściej pojawiających się pytań dotyczących złości

A jeśli wolisz poczytać, zamiast słuchać zapraszam do tekstu poniżej

Halo, halo,  z tej strony Psycholog na diecie, czyli Agata Głyda, psycholog i psychoterapeuta poznawczo behawioralny. A to jest kolejny podcast o emocjach i dzisiaj bierzemy na tapetę złość.

Na początku zdefiniujemy sobie tą emocję, zastanowimy się, czy złość jest zła, następnie przejdziemy do tego, jak to się w ogóle kształtuje w naszym życiu, to w jaki sposób wyrażamy tą emocję i przejdę do pytań, ponieważ padło na moje pytanie na IG o złość naprawdę bardzo dużo  interesujących pytań i w tym dzisiejszym podcaście postanowiłam skoncentrować się na odpowiadaniu na te wasze pytania.

Ale zaczniemy od początku. Złość. Z czym wam się kojarzy złość. Gniew, wściekłość, irytacja, bardzo często myślimy, że złość, to jest zła emocja. Od pacjentów w gabinecie często słyszę, że to jest emocja negatywna. Staram się walczyć z tym mitem, ponieważ złość jest tak samo ważną emocją jak radość, jak smutek, jak strach. Złość jest jedną z naszych podstawowych emocji i gdyby z ewolucyjnego powodu nie była nam potrzebna, to byśmy jej najprawdopodobniej nie mieli. Jednak złość jest i spełnia też swoją funkcję. Złość to jest taka syrena alarmowa, która nas ma chronić, jeżeli coś się dzieje zagrażającego, coś przeciwko nam, to nasz organizm się dość mocno wzbudza, żebyśmy podjęli jakieś działanie, żebyśmy nie byli bierni wobec tego działania. Po to jest nam potrzebna złość. Po to, żeby chronić na przykład nasze granice, ludzie ich bezkarnie nie przekraczali, wtedy np. reagujemy złością. 

Pech chce, że w naszym języku słowo złość leży  bardzo blisko słowa zły i bardzo często właśnie tak jest kojarzona. Złość jako zła emocja. Natomiast w języku angielskim ktoś zły jest bad, a złość to jest anger, czyli zupełnie dwa różne słowa. Ważne jest, żebyśmy mieli to na uwadze, że złość nie oznacza bycia złym człowiekiem, że przeżywanie jej nie oznacza, że jest się złym człowiekiem, ale że jest się na coś w danym momencie złym. Choć w nawiązaniu do Biblii gniew jest jednym z grzechów, z czym ja się nie zgadzam i mam nadzieję, że chodziło tu po prostu o agresywne zachowania podejmowane pod wpływem tej emocji, co jest złe. Bo złość można wyrażać na różne sposoby, ale nie możemy tego robić w sposób agresywny. To jest złe.

Rozłóżmy ją na czynniki pierwsze. Jakbyśmy się mieli zastanowić, jaki jest profil złości, to złość składa się z myśli, z pewnych zachowań podejmowanych pod wpływem tych myśli i nastrojów oraz ma też swoje reakcje w ciele. Tak jak mówiłam to w poprzednim podkaście, ale będę to powtarzać dość często, ponieważ uważam, że pewne rzeczy trzeba powtarzać, że to jest ważne, żeby się zapamiętały i nie ma w tym nic złego, że powiem to nawet kilka razy, bardzo często emocje uczymy się rozpoznawać po tym co odczuwamy w naszym ciele. W przypadku złości to może być takie napięcie mięśni, podwyższone ciśnienie krwi, przyspieszone bicie serca, zaciśnięta szczęka, zaciśnięte pięści, to może być uczucie takiej fali gorąca, która uderza do głowy. W zasadzie każda osoba ma swoje sygnały i warto też poświęcić temu czas, zwłaszcza jeżeli -tak jak wspomniałam – uczymy się dopiero rozpoznawać te nasz emocje, żeby się przyjrzeć w jaki sposób to u nas wygląda. Po czym ja poznaję, że ta złość we mnie jest? Jakie myśli mogą towarzyszyć emocji? Tak jak wspominałam, nie same sytuacje powodują nasze uczucia, ale bardzo często te myśli, jakie się pojawiają pod wpływem danych sytuacji. Przypominam A B C emocji. A w przypadku złości to mogą być takie myśli, że inni mi zagrażają lub mnie ranią, że ktoś łamie zasady, że inni traktują mnie niesprawiedliwe, że ktoś przekracza moje granice, że coś się dzieje niedobrego, że nie mogę zrealizować jakiejś swojej potrzeby, na której mi aktualnie zależy. Więc takie mogą być myśli. Albo że ktoś mnie nie szanuje. Warto też, jak już rozpoznamy co się dzieje w ciele,  uświadomimy sobie acha, ok. dobra przyszła złość , to co sobie pomyślałam w tej danej sytuacji.

Złość, tak jak wspominałam w pierwszym podkaście, rośnie, jak temperatura na termometrze. I warto sobie uzmysławiać, jak po kolei te stopnie u nas wyglądają. Można nawet sobie na kartce taki termometr narysować i spróbować ponazywać. Ja to bardzo często wykonuję z pacjentami na terapii, bo nie da się ukryć, że wiele osób korzystających z terapii ma kluczowy problem z ta właśnie emocją. Problem z wyrażaniem jej lub z nadmiernym jej wyrażaniem. Jednym z podstawowych zadań, które wykonujemy, to jest właśnie narysowanie sobie termometru złości. Zastanowienie się, jak to  jest, kiedy moja złość jest na 10%, jak ja nazywam ten stan. Czy to jest lekkie poirytowanie, czy to jest lekkie rozdrażnienie. A jak to jest,  kiedy ona jest u mnie na 50%? A jak jest, gdy jest na 90? Czyli taki stan maksymalnego w…, no same musicie sobie nazwać jak to u was jest. Szczerze i po imieniu. Warto więc umieć nazywać tę swoją emocję w zależności od jej nasilenia, gdyż złość nie jest jednostajna, tylko sobie narasta i warto też wiedzieć, jak ja się zachowuje pod wpływem tej emocji. A ludzie się zachowują w bardzo różny sposób. Albo atakują, kłócą się, albo się wycofują, aby się obronić, albo oporują. Są przeróżne reakcje w zależności od sytuacji, od kontekstu. Każdy może tutaj się zachowywać zupełnie inaczej – od tłumienia, poprzez asertywne zachowanie, aż do zachowań agresywnych. 

Przyjrzyjmy się teraz przez moment, jak złość i jej wyrażanie się kształtuje, skąd to się wszystko bierze. Kluczowe są pierwsze lata naszego życia i to, w jaki sposób, jako bardzo małe dzieci – mam tu na myśli takie dzieci od 0 do 3, 4 lat – w jaki sposób te bliskie i ważne dla nas osoby reagowały na naszą złość. Bo dzieci w tym wieku mają bardzo adekwatne emocje i są z natury narcystyczne i jedyne na czym im zależy, to zaspokajać swoje potrzeby. Jeżeli nie mogą jakiejś potrzeby zaspokoić, coś jest niezgodne z tym czego one chcą, to bez ogródek reagują złością. I tutaj wiele zależy od opiekunów, często od tego w jaki sposób oni byli wychowywani i jak oni reagują na tą dziecięcą złość. Niektóre dzieci są np. zawstydzane, ostatnio rozmawialiśmy o wstydzie. Jeżeli ta sytuacja ma miejsce wielokrotnie np. w przypadku dziewczynki, która otrzymuje komunikat „no ale nie złość się ,no wstydź się tak się złościć, złość piękności szkodzi i inne takie powielane stereotypy na temat złości”, gdzie niedojrzali emocjonalnie rodzice mogą nie być w stanie sami znieść tej dziecięcej złości i ich własne przekonania z przeszłości zaczynają się odzywać wtedy kiedy zostają rodzicami, nie jest to u nich uświadomione, wiec przekazują taki wzorzec. Właściwie można powiedzieć, że to jest jak przekazywanie pałeczki z pokolenia na pokolenie. I ta dziewczynka zaczyna w sobie kształtować przekonanie, że trzeba się wstydzić za wyrażanie złości. I z takim komunikatem rusza w świat, zaczyna się np. wstydzić swojej złości albo dostaje dużo większe przyzwolenie w domu na smutek, natomiast za złość np. jest karana. W niektórych rodzinach dysfunkcjonalnych jest to w ogóle podwójny standard, że rodzic np. krzycząc na dziecko, będąc w złości, mówi – nie wolno się złościć. Co jest w ogóle totalnym pomieszaniem dziecku w głowie, bo właśnie dajesz sobie rodzicu prawo do złości, natomiast dziecko dostaje zupełnie inny komunikat. No więc my z takim bagażem różnych przekonań, dotyczących naszej własnej złości ruszamy w świat i dojrzewamy, i często jako dorośli ludzie mamy pewne określone tendencje do tłumienia jej, lub do agresywnych zachowań. No i to wszystko często ma swoje źródełko w tym wczesnym dzieciństwie. 

Dlatego powiem od razu – jeżeli rozpoznajesz, że masz problem ze swoją złością, to uważam, że psychoterapia może się tutaj okazać kluczowa i niezbędna, żeby sobie z tym poradzić, żeby docierać do tej przeszłości, do tych sygnałów, do tych przekonań, które się kształtowały pod wpływem komunikatów z domu, niekoniecznie takich, które musisz pamiętać, z wieku takich 2 lat. Ale nawet później. I pracować nad tym. Nad takim właśnie rozpracowywaniem własnej złości.

Najważniejsze jest to, żebyś po tym podkaście wiedział/wiedziała, że ty masz prawo odczuwać tą emocję i że to jest ok. Odczuwanie złości, wyrażanie jej jest w porządku, natomiast to, w jaki sposób to robisz, to już jest druga kwestia i co istotne, jak to właśnie jest, że ludzie są tacy zagubieni w tej złości. Bo kluczowe jest zrozumienie, czy my naszą złość wyrażamy w sposób trafny i adekwatny do sytuacji? Czy my racjonalnie oceniamy sytuację i czy ta nasza reakcja jest racjonalna? Czy patrzymy przez pryzmat swoich dysfunkcjonalnych, zniekształconych myśli i stąd się bierze złość? To jest wszystko tak naprawdę do pracy nad sobą. I tak jak mówię niekoniecznie do autoterapii, ale do psychoterapii. 

Ok. powiedzieliśmy sobie wstępnie o złości. Przejdźmy w takim razie do pytań.

No i pierwsze pytanie jest takie: dlaczego szybko się wściekam i łatwo wyprowadzić mnie z równowagi? No właśnie. Jest w ogóle taki typ osób, taki temperament, z tak zwanym krótkim lontem, osoby którym naprawdę nie wiele trzeba do takiego wzburzenia emocjonalnego i to może być jedna przyczyna. Ale tak czy owak trzeba się przyglądać co jest tym zapalnikiem, tym wyzwalaczem. Bo z tego co mi się wydaje, to chyba nie jest tak, że w każdej sytuacji tak reagujesz, tylko w pewnych, określonych sytuacjach, więc co należałoby zrobić, żeby sobie odpowiedzieć na pytanie dlaczego się szybko wściekasz? To  jest zbadać swoje myśli, które stoją w okolicy tej emocji. Jak zaczynam czuć tą rosnącą złość, bo ona rośnie u ciebie na tym termometrze, tylko dzieje się to bardzo szybciutko, to trzeba się przez moment zastanowić, ok., co ja wtedy myślałam? I stopniowo docierać do tych przekonań, które się w głowie pojawiają. Niekoniecznie jest to łatwe samemu, w tak zwanej autoterapii, ale może od tego warto zacząć. Jakie to są sytuacje i jakie to są towarzyszące tobie myśli. 

Kolejne pytanie – jak wzbudzić w sobie zdrową i potrzebną złość? No właśnie, jak wzbudzić w sobie zdrową i potrzebną złość, w zasadzie nie trzeba się za bardzo starać, bo trzeba sobie po prostu dać prawo do jej wyrażania. Bo prawdopodobnie ta złość tam jest i w odpowiedzi na różne sytuacje ona się po prostu pojawia. Pytanie czy jest zdrowa czy jest niezdrowa. Jeżeli masz faktycznie trudność, żeby to ocenić, to najlepiej jest jednak skorzystać z pomocy psychoterapeuty, który powinien wiedzieć, być na tyle dojrzałym emocjonalnie, żeby ci pomóc rozpoznać tą złość. Na ile ona jest trafna i adekwatna do bodźców do sytuacji, a na ile ona wynika z twoich doświadczeń, myśli i przekonań. 

Czemu, gdy jestem wkurzona, muszę płakać jak lamer? Tu jest taka pretensja do siebie za tą reakcję. Z jednej strony sobie myślę… pierwsza rzecz, którą bym ci powiedziała w gabinecie, to by było:  bądź dla siebie dobra. Jeśli masz ochotę płakać pod wpływem złości, to daj sobie do tego prawo, nie nazywaj się lamerem, tylko zrozum, że w złości, zwłaszcza takiej bezsilnej, bardzo często towarzyszy płacz. I tak samo jak we wzruszeniu może być płacz. Płacz to nie tylko smutek. Bardzo dużo emocji też posiada tą komponentę ze łzami, więc pierwsza moja myśl to była taka, że daj sobie prawo do przeżywania tej złości tak jak ona do ciebie przychodzi. Daj sobie prawo, żeby sobie popłakać. A z drugiej strony, często u ludzi następuje taki transfer złości na smutek. To ma też swoje źródło w dzieciństwie, kiedy smutek był emocją, na którą dziecko dostawało większe przyzwolenie w domu niż złość. Dziewczynce nie wolno się złościć, ale już popłakać sobie może. Posmucić się jest bardziej ok., jest bardziej akceptowane w danej rodzinie. No więc czasami bywa tak, że złość jest wyrażana troszeczkę tak jak smutek. Tak bym odpowiedziała na to pytanie.

Jak w umiejętny sposób wyrażać złość? Umiejętny sposób na wyrażanie złości, to jest tak zwana asertywność, czyli nauka asertywnych zachowań. Ponieważ gdybyśmy sobie wyobrazili takie kontinuum, to po jednej stronie mamy tłumienie swoich emocji, czyli niewyrażanie ich w ogóle. Po drugiej stronie mamy agresywne wyrażanie emocji. A po środku mamy słynną asertywność, tak zwana potocznie sztukę odmawiania, sztukę mówienia nie. Tak naprawdę komunikowanie złości w sposób bezpieczny. Najprostszym sposobem na komunikację złości, jest mówienie „czuję złość”, „czuję złość kiedy…”, „denerwuje mnie kiedy…”, denerwuje mnie twoje zachowanie, itd. Więc to jest taka podstawa podstaw w nauce asertywności. Ale asertywność jest tematem na zdecydowanie odrębny i bardzo duży podcast, bo wiele z nas niestety ma z tym problem i ma obawy przed mówieniem o swojej złości. 

Kolejne pytanie – szybko pojawiająca się irytacja z błahych powodów. To jest właśnie podobne do tego pierwszego pytania „dlaczego szybko się wściekam”. Tu jest już rozpoznana irytacja, czyli zauważasz to niższe natężenie złości na termometrze, że coś cię zaczyna irytować. Z jednej strony myślę – „z błahych powodów” – a może to nie są błahe powody? Może masz powód, żeby się irytować. A z drugiej strony sobie myślę, może to jest zmęczenie, może to jest kwestia tego, że jesteś po prostu przemęczona. Bo wiele osób, między innymi ja tak mam, że moja cierpliwość jest dużo gorsza właśnie wtedy, kiedy jestem zmęczona i emocje odczuwam w większym natężeniu i szybciej, między innymi i złość.

Dlaczego złość eskaluje przed okresem? No to jest słynny PMS, czyli zespół napięcia przedmiesiączkowego, takie zjawisko nie do końca chyba jeszcze poznane, trochę dziedziczone, ale związane ze zmianami hormonalnymi, które się dzieją w naszym organizmie, właśnie przed okresem. Te hormony wywierają wpływ na działanie naszego mózgu. Około, czytałam, 30 % kobiet ma te objawy i faktycznie mam wrażenie patrząc po pacjentkach w terapii, że często  wrażliwe kobiety tego doświadczają. I to, co im bardzo pomaga, to właśnie świadomość tego – „Ok. jestem przed okresem, stąd te moje emocje”. Czyli taka większa samoświadomość. Wiesz, może tobie też to pomoże, jeśli będziesz wiedziała, że to może być po prostu przyczyna, że taka twoja uroda, że w te dni przed okresem, kiedy zbiera nam się woda, kiedy generalnie gorzej się czujemy ze sobą, może właśnie między innymi złość i takie napięcie się pojawiać. Ale też płaczliwość. Jest bardzo, bardzo duża lista różnych objawów. Dość istotne jest wtedy bycie dla siebie dobrym, zadbanie o taką higienę psychiczną, odpoczynek, o dobrą dietę, o umiarkowaną aktywność fizyczną. Wszystko to, co pomaga lepiej się poczuć w takim trudnym czasie. O sen.

Kolejne pytanie – jak wyciszyć złość i nie tłumić jej jedzeniem? No  właśnie. To jest bardzo ciekawe pytanie, bo jego autorka z jednej strony chciałaby złość wyciszyć, czyli żeby jej nie było, a z drugiej strony nie tłumić. No właśnie. Problem w tłumieniu złości jest taki, że może on prowadzić m.in. do uzależnienia od jedzenia, do objadania się kompulsywnego. Bo niewyrażona złość nie rozchodzi się po kościach, nie zostaje rozbita i wydalona z moczem. Tylko w większości przypadków ona sobie gdzieś sobie w naszym organizmie zalega, jako takie napięcie. I tak się obija o ściany naszego organizmu, aż sobie jakoś w inny sposób z tym napięciem poradzimy. Bo skoro się decydujemy na niewyrażenie jej, nie wyrzucenie jej w pewnym sensie z siebie, to ona sobie tak zalega i się gromadzi. I często sposobem, żeby sobie z tym napięciem poradzić jest jedzenie właśnie. I ono przynosi ulgę, tak jak alkoholikowi picie alkoholu. Pomaga to rozładować, ale oczywiście nie jest to wyjście, bo ma to swoje negatywne konsekwencje więc myślę, że dla osób, które mają ten problem, objadają  się pod wpływem emocji, czy są uzależnione od słodkiego – bardzo dobrze jest się przyjrzeć w gabinecie psychoterapeuty czy psychodietetyka co robią z własną  złością, jak sobie z nią radzą na co dzień, jak się złoszczą na szefa, na partnera, na dzieci. Czy wyrażają ją, czy może ją tłumią, albo się bardziej smucą? To jest temat, któremu warto się na pewno przyjrzeć, żeby nie zagłuszać jedzeniem emocji, to lepiej jest ją po prostu wyrażać. 

Sposoby na wybuchy złości. No więc przede wszystkim, tak jak już wcześniej mówiłam, rozpoznać swoje złości – od irytacji po naprawdę wściekłość, poczuć co mam w ciele, przyglądać się swoim myślom, jakie to myśli powodują, że się tak strasznie wściekam, czy są one adekwatne i trafne do sytuacji, czy są bardziej związane z takimi okularami z przeszłości, przez które patrzę na świat i nie do końca są adekwatne do realnej sytuacji. I tak naprawdę, jak już ta złość jest tak bardzo silnie natężona, to jesteśmy bezradni. Nic już tedy nie zrobimy. Przy takiej wściekłości nie mamy kontroli nad sobą, więc trzeba próbować właśnie rozpoznawać wczesne oznaki swojej złości i na tym etapie np. próbować to zatrzymać. Później to już jest za późno. Warto znać swoje wyzwalacze. Które to sytuacje nas najbardziej wykurzają i uczyć się inaczej reagować w tych sytuacjach. Nawet sama wiedza „ok., stanie w korku mnie zawsze tak wkurza, zawsze staję się najbardziej agresywnym kierowcą na drodze” jest jakąś informacją, warto się zastanowić dlaczego sytuacja, na którą nie mam wpływu, nie mam w zasadzie żadnej kontroli tak strasznie mnie wkurza? Tak? To co kiedyś było takiego w moim życiu, czego nie mogłam kontrolować i pojawiała się właśnie u mnie złość. Może warto się cofnąć trochę i przypomnieć jakieś przeszłe  doświadczenia. No i na pewno trening asertywności też może częściowo rozwiązać nasze problemy ze złością, bo asertywność zmniejsza ryzyko wystąpienia sytuacji, w której jesteśmy wykorzystani lub traktowani niesprawiedliwie, czyli zapobiega tym sytuacjom, które mogą wywoływać w nas złość, tak jak mówiliśmy wcześniej. Trening asertywności pomaga też osobom, które mają problem z uzewnętrznianiem złości, bo z jednej strony są wybuchy, a tak jak mówiłam, na drugiej stronie kontinuum jest takie tłumienie i nie pozwalanie sobie w ogóle na jej wyrażanie.

Jak złość wpływa na ciało? Niekończąca się złość przeżywana w głowie. Jakie są konsekwencje tłumienia złości? No więc konsekwencji jest bardzo dużo. Niestety niedobrych. I są to konsekwencje np. takie jak: zaburzenia lękowe, bo często właśnie u osób chociażby z nerwicą natręctw, czy z atakami paniki mamy do czynienia u osób, które praktycznie w ogóle nie wyrażają swojej złości. Lęk jest jakby zasłoną dymną, dominuje wszystko, nie ma rozmowy o takim uczuciu jak złość, bardzo chętnie  jest rozmowa o tym, jak bardzo się boję. Więc też  przyglądamy się temu co się  podziało ze złością u takich osób. Więc  konsekwencją mogą być zaburzenia lękowe. Dla ciała, to mamy cała psychosomatykę, czyli u osób tłumiących złość: zespół jelita drażliwego, wrzody żołądka, właśnie rożne problemy ze strony układu pokarmowego. Mogą być związane z tym, że ta emocja niewyrażona, tak sobie po cichu nas zżera od środka. Czy też inne problemy. 

Niekończąca się złość przeżywana w głowie. No właśnie, tak nie powinno być. Twoja złość powinna zostać wypuszczona ustami, tak jak za przeproszeniem masz parcie na pęcherz czy na jelito grube i musisz iść do ubikacji i wydalić swój kał czy mocz, nie możesz go trzymać wiecznie w środku, tak samo nie możesz trzymać emocji. Tylko że wydalanie moczu czy kupki jest dużo łatwiejsze, a dużo trudniejsze czasami złości. I łatwiej nam jest w pewien sposób nią zatrzymać w głowie, mamy nad tym kontrolę, wolimy ją stłumić niż pokazać. Dlaczego tak robimy? To tak jak już mówiłam wcześniej, trzeba poszukać w przeszłości. Jak najbliżsi reagowali na to kiedy tą złość próbowaliśmy wyrażać. Najprawdopodobniej nie było aprobaty. W rodzinach dysfunkcjonalnych, czy DDA, czyli dorosłe dzieci alkoholików, to są często osoby, które bardzo często były świadkami takiej złości, która naprawdę była krzywdząca ze strony rodzica, bo pijący ojciec bił mamę, a dziecko było tego świadkiem, krzyczał. Więc ta złość została zakwalifikowana totalnie jako zła. Dziecko przy okazji też nie miało prawa, żeby powiedzieć „kurde, tata nie podoba mi się twoje zachowanie, jestem wściekła”, no i ta złość została głęboko, głęboko schowana w środku i taki wzorzec ciągnie się za taką osobą do teraz. Więc w przypadku osób, które tłumią złość to jest bardzo ważny element terapii, żeby uczyć się stopniowo dawać sobie prawo do jej wyrażania. Jest taki piękny moment też w terapii, gdzie pacjent po raz pierwszy pozwala sobie okazać złość wobec terapeuty, bo wiadomo, że terapeuta jest tylko człowiekiem, zdarza mu się popełnić jakiś błąd, spóźnić na sesję, powiedzieć coś co się nie podoba i jak taki pacjent tłumiący złość wreszcie mówi „słuchaj zezłościło mnie jak powiedziałeś to i tamto” ja w takim momencie myślę sobie: yes, jesteśmy na dobrej drodze, ta osoba zaczyna wyrażać złość. 

I trzeba sobie uświadomić, że nie jesteśmy już małymi dziećmi i, że mówienie o złości, mówienie w asertywny sposób o naszej złości nam nie zagraża. Już nie spotka nas za to kara. Co najwyżej, ktoś kto jest palantem tej naszej złości nie przyjmie, ale to jest jego problem. Dlatego że my asertywnie wyrażając złość, nie robimy do końca tego po to, aby zmienić drugą osobę, tylko po to, żeby wyrazić siebie. To jest najważniejsze, że ja się decyduję dla swojego dobra, dlatego, że jestem dla siebie dobra okazywać swoją złość, mówić o niej – „wiesz co, zezłościło mnie to, że zostawiłeś cały zlew pełen kubków”,  zamiast – wiecie- po raz kolejny zaciśnięte zęby i myję te garnki, trzaskam się z nimi tak, żeby było słychać na cały dom, żeby on wiedział, albo sobie sapnę pod nosem, albo nie będzie seksu przez miesiąc, bo mnie wkurzył. To jest bierna agresja. Bardzo niefajna. Ale nie powiem tego wprost. Więc warto – wiem, że dzisiaj powtórzyłam ze sto razy słowo warto – ale naprawdę trzeba zacząć swoją złość traktować na poważnie, bo jak my jej nie będziemy traktować na poważnie, to nas ludzie też nie będą traktować na poważnie.

Ostatnie pytanie brzmi: nie potrafię okazywać złości, później płaczę w samotności. No właśnie… chyba to co już dzisiaj powiedziałam, bo już pomału zbliżamy się do końca, odpowiada ci trochę na to pytanie, tak? Trzeba się uczyć swoją złość pokazywać i to wcale nie musi być zgodne z wzorcem w domu, gdzie albo rodzice też tłumili tą złość, albo wybuchali. Bo my traktujemy trochę tą naszą złość, jak śmierdzącą kupę i faktycznie, czasami też przed własnymi dziećmi zaczynamy udawać, że tej emocji nie ma. U nas w domu była agresja, przemoc, rodzice krzyczeli, źle mi się to kojarzy, bo się wtedy bałam, więc teraz ja będę ostoją spokoju, która w ogóle nie okazuje złości. Nie, to też nie jest dobre. Dziecko musi znać cały wachlarz naszych emocji.

Jedno też z pytań było też: jak nauczyć dziecko wyrażać emocje. No właśnie moderując je, pokazując mu, w jaki sposób emocje się wyraża. Pokazywać w jaki sposób się cieszę, jako mama, że czasami coś mnie wzruszy i płaczę, a czasami tupnę nogą i powiem, kurde bele, nie podoba mi się twoje zachowanie. Bo nigdy nie mówimy dziecku zbyt ogólnie „wkurzasz mnie”, bo dziecko mogłoby odebrać ten komunikat, jako „jestem zły, jestem wkurzający, coś ze mną jest nie tak”. Ważne jest, żeby oddzielać jednak zachowanie od człowieka. To daje dziecku poczucie odpowiedzialności, wpływu i poczucie, że może coś zmienić. Bo zachowanie można zmienić a siebie nie. Wiec jeżeli wy sami macie tez takie poczucie, że złość jest zła i jak ja wyrażam złość to jestem zła, to muszę was uspokoić, że wcale tak nie jest. Dobry człowiek, dobra wartościowa ważna osoba, może się złościć i to jest w porządku. Nie znaczy to wcale, że jest zła, znaczy to, że po prostu przeżywa uczucie zwane złością. I ma prawo je okazywać. 

Czytałam taką książkę, w której było napisane, że faktycznie dziewczyny, które są zbyt miłe i wiecznie przepraszające i przepraszam, że w ogóle coś powiedziałam i jeżeli cię to uraziło, to ja cię z góry bardzo przepraszam, że to są dziewczyny, które często mają nadwagę. Bo boją się własnej złości, boją się, że jak powiedzą coś, to kogoś zezłoszczą. 

Tak naprawdę, jeżeli mamy dobre intencje, to nie możemy brać odpowiedzialności za to, jak ktoś zareaguje na nasz asertywny komunikat. Nie mamy na to wpływu. Możemy komuś powiedzieć  „słuchaj zezłościło mnie twoje zachowanie”, jeżeli ktoś zareaguje wściekłością, a my nie mieliśmy wcale agresywnych intencji, to naprawdę nie musimy brać za to odpowiedzialności, bo to nie jest nasz problem. To jest problem tej osoby.

I zupełnie już na koniec muszę powiedzieć, że zawsze mamy wybór. Nie jesteśmy skazani na życie w towarzystwie osób, które nie szanują naszych emocji, które nie potrafią też przyjąć pewnych komunikatów. Jeżeli nasz szef naprawdę bardzo źle nas traktuje a my to  próbujemy wyrażać i nic się nie zmienia, to wiecie, różnica pomiędzy człowiekiem a drzewem jest taka, że my możemy zwiną się i opuścić dane miejsce. Nie musimy tkwić w miejscu. Niech złość będzie naszym przewodnikiem, naszym sygnałem. Jeżeli jej posłuchamy, to ona nam wskaże co jest dla nas dobre, a co nie. Czy dane miejsce nam służy. Ta złość pozwoli nam wyznaczyć pewne granice w relacjach,  że nie pozwolimy sobie ich przekraczać.

 Czego na koniec bardzo serdecznie wam życzę, żeby wasza emocja złości była waszą syreną alarmową, była waszym sprzymierzeńcem, była czymś z czym nawiążecie dobra relację i nie będziecie się jej bać, nie będziecie jej tłumić ani wybuchać, tylko po prostu  będziecie z nią współpracować. Bo dobra współpraca ze złością naprawdę potrafi zaowocować spokojnym życiem, pogodnym. Tak jak mówiłam, pogoda ducha. Bardzo wam tego na koniec  życzę. 

Bardzo dziękuję, że wytrwaliście ze mną do tego momentu,  niezależnie od tego, czy ogarniacie właśnie chatę, czy biegacie, czy spacerujecie, czy jedziecie właśnie samochodem, choć podobno te podcasty wpływają usypiająco, wiec może jednak powinnam dodawać na początku komunikat, że nie jest wskazane słuchać ich i jednocześnie prowadzić samochód.

Myślę, że złość, to emocja, która tak naprawdę daje nam dużo energii. Ja, jak się wkurzę, to wszystkie treningi moje, wszystkie okna moje i całe pranie i prasowanie moje. Tego, więc wam życzę – dobrego korzystania z tej trudnej, aczkolwiek potrzebnej emocji. 

Do usłyszenia w następnym podkaście.

Transkrypcja: Anna Pająk