Podcasty

O emocjach

W pierwszym odcinku przedstawiam temat emocji. Z tego podcastu dowiesz się między innymi:

  • Czym są emocje i skąd się biorą
  • Jaka jest funkcja emocji w naszym życiu
  • Jakie są rodzaje emocji i krótko je opiszę
  • Przedstawię model poznawczo-behawioralny emocji, żebyś lepiej orientowała się w procesie ich powstawania
  • Odpowiem na kilka często zadawanych pytań dotyczących emocji

Polecana literatura:

  • “Umysł ponad nastrojem” – Padesky, Greenberg
  • ABC emocji – Maultsby, Wirga, DeBernardi
  • Czując, rozmowy o emocjach – Jucewicz A.

Zapraszam serdecznie do wysłuchania, a jeśli nie lubisz słuchać i wolisz czytać. Poniżej tekst z odcinka.

Cześć z tej strony wasza psycholożka, czyli Psycholog na diecie, a to jest mój pierwszy podcast, pierwszy podcast ever, którego tematem będą emocje.

Moim głównym obszarem zainteresowań jest psychologia odchudzania i pewnie zastanawia was no to dlaczego o emocjach, a nie o odchudzaniu. A no dlatego, że emocje mają związek z odchudzaniem również i na pewno dzisiaj jeszcze do tego nawiążę, ale zaczniemy od samego początku. 

Po pierwsze doszłam do wniosku, że zrobione jest lepsze od doskonałego i jakość tego nagrania może nie będzie najlepsza, nagrywam spontanicznie, nie będę tego przycinać. Kto mnie zna ten wie, że perfekcjonizm jest mi bardzo obcym zjawiskiem i trzymam się od niego z daleka. Dlatego wybaczcie jakiekolwiek wpadki. Gdziekolwiek mnie słuchacie, czy ogarniacie właśnie chatę i postanowiłyście wykorzystać czas na maksa, słuchając tego podcastu. Czy wybrałyście się na trening biegowy – szacun dla was, czy jedziecie sobie w samochodzie, a może po prostu relaksujecie się ze słuchawkami na uszach – pierwsze pytanie: co czujesz? Co teraz czujesz? Proste czy trudne? 

Wcale nie jest tak łatwo i większość ludzi ma z tym naprawdę problem, żeby określić swój stan emocjonalny. Wiele osób na pytanie „co czujesz” odpowiada „a co się pali?” Dlatego też postanowiłam nagrać ten podcst bo uważam, że samoświadomość własnych emocji, w ogóle samoświadomość tego co się z nami dzieje, co przeżywamy, pomaga nam lepiej żyć, poprawia jakość naszego życia. Ja jestem psychologiem i psychoterapeutą od kilku już dobrych lat i większość pacjentów, z którymi się spotykam na terapii właśnie ma z  tym problem. Z tym, żeby wiedzieć co się czuje, z regulacją tych emocji i bardzo często właśnie na tym polega terapia, żeby nauczy się te emocje rozpoznawać, wyrażać w sposób konstruktywny, w pewnym sensie też nimi zarządzać, żeby to nie one kontrolowały nas, ale żebyśmy to my mieli większą kontrolę nad swoimi emocjami. Ten podcast, to jest pierwszy krok do uświadomienia sobie obecności emocji w naszym życiu.

Pierwsza rzecz. Czym one w ogóle są? I chciałabym tutaj od razu pominąć sztywną definicję i obszary mózgu, w których one powstają itd., ponieważ to jest nudne. Ale posłużę się metaforą. Można sobie wyobrazić staw z wodą stojącą i to byłby taki świat trochę pozbawiony emocji, tam się po prostu nic nie dzieje, woda sobie stoi. Bywa mętna, bywa mało dotleniona, jakiś karpik sobie tam pływa, coś tam się rozwija, ale takie to wszystko – bym powiedziała – martwe.

A można sobie wyobrazić żywą płynącą rzekę, w której woda jest jaśniejsza, w której  jest energia, w której toczy się życie,  w której cały czas trwa jakiś proces.  I  to jest metafora tego, że w rzece nurt właśnie nadają emocje. Człowiekowi emocje dodają takiej energii życiowej. Lub odbierają, zaraz o tym opowiem szczegółowo, ale nasze życie bez emocji byłoby pozbawione takiego nurtu, takiej właśnie energii.

Jakie mamy emocje. Wyróżnia się kilka podstawowych emocji, a każda z nich ma jeszcze dodatkowo swoje barwy, swoje natężenia. 

Na przykład radość, smutek, strach, złość, wstręt, można mówić też o takich konstruktach jak poczucie winy, wstyd, żal. Powiedziałabym, że to są takie nasze podstawowe stany emocjonalne. Z resztą,  jeżeli ktoś widział film „W głowie się nie mieści”, to miał okazję obserwować te właśnie podstawowe emocje.

Natomiast każda z nich ma swój koloryt, np. radość: ktoś może być po prostu w dobrym nastroju, może odczuwać spokój ducha, fajny stan kiedy nic strasznego się nie dzieje, a może odczuwać ogromną ekscytację, bo właśnie się dowiedział, że wygrał wycieczkę zagraniczną, albo komuś urodziło się dziecko i wtedy radości mogą towarzyszyć łzy, albo nawet uczucie szoku, gdy w pewnym sensie jest tego tak dużo, że jest w pewnym sensie blokowane, że nie możemy tego aż przeżyć, bo jest tego taki ogrom, wodospad tych emocji spada na nas. 

Albo w przypadku złości. Złość można by powiedzieć rośnie sobie jak temperatura na termometrze. I większość emocji właśnie tak sobie zmienia natężenie. Bo można być tak lekko poirytowanym czymś, a można być tak wściekłym, że ta rtęć wręcz wybucha na górze i następuje taki wybuch. Ale zawsze ta temperatura, ta emocja sobie rośnie. U niektórych osób dzieje się to bardzo szybko. One nie zauważają irytacji tylko już dochodzi do wybuchu i nawet za bardzo w amoku nie pamiętają, nie wiem, że kogoś na przykład skrzywdziły, bo działają pod wpływem takiej silnej impulsywnej złości, nad którą jest bardzo ciężko panować. Zapanować możemy dopóki ta temperatura jest dość nisko, wtedy możemy coś robić, działać, interweniować, natomiast jak jest już bardzo wysoko, no to bardzo jest nam już ciężko wtedy zapanować nad tą emocją. 

Z pozostałych emocji mamy jeszcze strach. Strach jest wtedy kiedy czegoś się naprawdę boimy. To może być realne zagrożenie, strach odczuwamy wtedy, kiedy np. ktoś nas goni nocą po parku. Strach jest nam więc bardzo potrzebny, bo w takiej sytuacji jak najbardziej powinniśmy się bać, w każdej chwili ktoś może nas skrzywdzić. I tutaj wchodzą nasze trzy reakcje – albo uciekamy, albo się bronimy, albo zastygamy, czyli flight,  or fight or freeze response –  trzy F i zazwyczaj przy takim silnym strachu któraś z tych reakcji następuje. To doskonale widać na filmach przyrodniczych jak reagują zwierzęta. Jakaś antylopa będzie uciekała, inne zwierzę np. tygrys będzie się szykował do walki z przeciwnikiem, a są takie zwierzęta, które udają martwe i zastygają i to ich sposób na przetrwanie. Bo strach jest po to, żebyśmy unikali zagrożeń, nie łazili po szczytach dachu, nie robili rzeczy, które są dla nas, dla naszego przetrwania zagrażające, no bo – to jest ważne, żeby o tym wspomnieć – że emocje też mają pomóc nam przetrwać. Mają funkcję taką adaptacyjną. 

Oprócz strachu występuje też taka emocja jak lęk i o ile w strachu to zagrożenie jest takie bezpośrednie, widoczne i namacalne, że faktycznie nasze życie może być zagrożone, to w lęku często ta obiektywna przyczyna, dla której ktoś się boi nie jest do końca widoczna i nie wszyscy w tej danej sytuacji odczuwaliby ten lęk, nie wszyscy  zdrowi ludzie. Jedna osoba nie ma problemu z wystąpieniem publicznym, odczuwa jakąś tremę, stremowanie, ale to jest bardziej taki motywujący stres, natomiast nie odczuwa jakiegoś nasilonego lęku, że cos się może wydarzyć. A druga osoba, która cierpi na tzw. lęk społeczny będzie przerażona, będzie jej biło serce, będzie posiadała przeróżne objawy w ciele związane z lękiem, które świadczą o tym, jakby to zagrożenie było absolutnie realne, jakby zaraz miała stracić życie. To właśnie przeżywają pacjenci, którzy zgłaszają się z powodu zaburzeń lękowych. Czują się jakby mieli za chwilę dosłownie umrzeć ze strachu, mimo że obiektywnie tej przyczyny zagrożenia nie ma, bo nikt nie stoi nad nimi z bronią przystawioną do skroni, albo bardzo często są to myśli i różne ich przekonania, które powodują taki nasilony lęk, który naprawdę w takich już ciężkich przypadkach uniemożliwia w ogóle funkcjonowanie.

Już o tym troszeczkę wspomniałam, że każda emocja ma różne komponenty.  Ma  składnik taki poznawczy, czyli to co myślimy w danym stanie emocjonalnym, ma taki składnik w ciele, fizjologiczny, czyli co się wtedy pojawia i składnik behawioralny, czyli to co my pod wpływem  danej emocji robimy. 

No i weźmy na tapetę smutek, czyli taka jedna z bardziej typowych emocji w depresji, chociaż nie tylko, bo w depresji mamy również lęk, mamy rozdrażnienie. Depresja to nie jest tylko smutek, to są bardzo różne emocje i u rożnych ludzi to może zupełnie inaczej wyglądać, ale to jest pewnie temat na oddzielny podcast. Ale chcę pokazać te poszczególne komponenty emocji na przykładzie smutku. W smutku osoba będzie miała taką zgarbioną postawę, będzie taka zrezygnowana, opuszczone spojrzenie, być może będą lały się łzy, nie będzie miała energii. Bo tak jak złość jest emocją, która daje nam sporo energii, tak smutek tą energię odbiera, jest raczej tendencja do zalegania. Tak jak w depresji, gdy osoby mogą nie wychodzić z łóżka, bo nie mają takiego napędu do działania, czyli pojawia się właśnie emocja smutku, płaczliwość, może tez pojawić się poczucie winy, no i ten smutek zabiera nam siły, chęci do życia. O, ja nawet tutaj taki smutny głos przez moment miałam.

Natomiast w strachu to będzie tak: poznawczo – o! Zaraz coś się stanie, tak bardziej mówię teraz o lęku, chyba umrę, chyba zwariuję. Jeżeli chodzi o reakcje z ciała – przyspieszone tętno, pocące się ręce, przyspieszony oddech, może być biegunka, bo organizm myśli dobra zrzucamy wszystkie zapasy, bo zaraz trzeba będzie walczyć, albo uciekać, później będziemy lżejsi. Czyli w ciele właśnie takie różne dreszcze, może być bladość, a mogą być i rumieńce z tego lęku. No i behawioralnie często występuje w lęku jakieś działanie mające na celu albo uniknąć , czego ktoś się boi, albo zapobiec jakiejś katastrofie, która w głowie już ten scenariusz się wydarza. Jest raczej działanie lub unikanie właśnie jakiegoś zagrożenia, osoba może być bardziej aktywna, może poszukiwać wsparcia drugiej osoby. Także zwróćcie uwagę na to, jak przeżywacie różne emocje. I zachęcam do tego, żeby w ciągu dnia tak się przeskanować,  poddać się pod taki właśnie skan, z góry na dół, zobaczyć jakie jest moje czoło, jak będzie zmarszczone, jak będę mieć napięte szczęki to znaczy, że coś mnie może wkurza. Mam zaciśnięte ręce, może coś mnie złościć, a jak sobie robię skan lecę dalej – kurczę, serce mi szybciej bije, czegoś się chyba obawiam, coś się dzieje. Ok. Warto próbować identyfikować to, co w danym momencie przeżywamy. A czasami to może być tak, że jest totalny luzik-arbuzik. Mamy ten stan, do którego większość ludzi naprawdę dąży. Mamy spokój ducha. Zresztą jest modlitwa o pogodę ducha, którą sobie zaadoptowały kluby AA (Anonimowych Alkoholików) i osoby uzależnione bardzo często ją sobie powtarzają:

„Boże, użycz mi pogody ducha,
bym godził się z tym, czego nie mogę zmienić,
Odwagi, bym zmieniał to, co mogę zmieniać, 
I mądrości, żeby odróżniać jedno od drugiego.”

Czyli mieć w sobie pogodę ducha to jest bardzo przyjemny stan emocjonalny. Nie musimy cały czas funkcjonować w euforii, bo często pacjenci, którzy kończą np. trzymiesięczny cykl terapii na oddziale dziennym, czyli są poddani terapii grupowej codziennie, mówią na koniec, odpowiadając na pytanie „jak się pani teraz czuje” – no tak ok., tak nijak i to jest dziwne. I ja wtedy sobie myślę, no właśnie, to jest dziwne, bo nie znałaś wcześniej tego stanu, ale to jest właśnie to, co fajnie by było jakbyśmy przeżywali przez większość czasu, żeby spokojnie funkcjonować, żeby nasz organizm nie przeżywał zbyt dużych kosztów z przeżywaniem emocji. Bo przeżywanie lęku, przeżywanie złości, przeżywanie smutku to bardzo dużo kosztuje nasze ciało. Natomiast spokój ducha sprawia, że każda komórka naszego ciała jest spokojna i chcemy, jak najczęściej doświadczać tego stanu. Oczywiście są osoby, które chciałyby stale doświadczać stanu euforii np. osoby które wchodzą w takie zachowania związane z uzależnieniem: hazard. Dla takich osób, właśnie je kręcą takie silne emocje i chciałyby cały czas tak funkcjonować. Natomiast dla zdrowego człowieka, to wcale nie jest wskazane, to wcale nie jest zdrowe i to wcale nie jest normalne, aby ciągle funkcjonować na takich emocjonalnych podwyższonych obrotach. 

Nawet wielka radość i ekscytacja bardzo wiele kosztują. Często jest tak, że ktoś ma jakieś zdarzenie, bardzo się cieszy w trakcie tego zdarzenia, to jednak jest to stres dla organizmu. 

O stresie jeszcze dzisiaj opowiem, ale może już w tym momencie nadmienię, że stres, który z jednej strony może być bardzo motywujący i może być bardzo dla nas pozytywny i mobilizuje nas do jakiegoś działania, do tego żeby się dobrze zaprezentować, to znowu w bardzo silnym nasileniu, należeniu stres, czy taka mieszanka różnych emocji związanych ze zdenerwowaniem, niepewnością, być może nową sytuacją, nasz organizm może przeżywać stres nawet pod wpływem zdarzenia, które jest radosne. Wyjście za mąż, poza tym, że jest ogromną radością jest jedną z rzeczy, którą psychologowie umieszczają najwyżej na liście rzeczy stresujących. Podobnie narodziny dziecka, z jednej strony ogromne szczęście, ale też ogromna zmiana. Zmiany prowadzą do zmian w naszych emocjach, prowadzą do stresu i ten stres niekoniecznie jest dla nas w nadmiarze wskazany, wręcz powiem wprost – jest niewskazany. Stres powoduje, że rośnie nam poziom hormonu zwanego kortyzol we krwi, w organizmie, to jest też związane z odkładaniem się tkanki tłuszczowej, ale to jest odrębny temat i nie do końca moja działka. Ale nadmierny stres utrudnia odchudzanie, czy może też prowadzić do różnych chorób. 

Ok. wiemy już co to są emocje, wiemy, że potrafią nam dawać energię życiową, wiemy już jakie są podstawowe emocje, więc przejdźmy teraz do tego skąd one się w ogóle biorą. I nie chcę tutaj mówić o mózgu itd., o tych wszystkich bardzo pasjonujących, ale trochę nudnawych rzeczach, chcę powiedzieć o tym, jak podchodzi do tego psychoterapia poznawczo-behawioralna, bo to jest też moja działka, coś czym się interesuję, a myślę, że warto o tym wiedzieć, że możemy zyskać większą kontrolę nad swoimi emocjami, jeżeli zrozumiemy jedną ważną rzecz. I znowu chciałabym się posłużyć przykładem. 

Ponieważ domyślam się, że słucha mnie wiele mamusiek, to będzie mamy teraz mamy  przykład dla was. Wyobraźcie sobie. Po całym dniu w pracy jesteście po prostu wykończone. Przychodzicie do domu, wasze dzieci w wieku szkolnym, powiedzmy, że są pod opieką ojca, ale on coś tam robi, nie było go przez jakiś czas przy nich. Wchodzicie do kuchni, a tam sajgon. Powycinane papierki, mąka, syf total, kiła i mogiła. Co możecie w tej sytuacji czuć? Jesteście wściekłe, nie bójmy się tego słowa, jesteście po prostu wkurzone. Jesteście wkurzone na niego, że je zostawił przez moment same i pozwolił na taki bałagan. I jesteście wkurzone na swoje dzieci, że zrobiły taką rozpiździel w kuchni, którą będziecie musiały teraz po całym dniu na nogach jeszcze ogarniać. Idziecie dalej do pokoju, nabuzowane, macie już przygotowane to kazanie, niech je ręka Boska broni! Po czym patrzycie a wasze dzieci leżą przytulone do siebie na kanapie, śpią. Gdzieś tam w tle być może leci sobie bajka. Natomiast na stoliku kawowym leży własnoręcznie upieczone ciasto z napisem: kochamy cię mamusiu oraz kartka – mamo, jesteś dla nas najlepszą mamą na świecie. No i co? Już nie takie wściekłe? Oooo, nagle się pojawia uczucie rozczulenia – Boże, jaką jestem szczęściarą, mam rodzinę, mam dzieci, jakie one są fajne, zrobiły to specjalnie dla mnie, bla bla bla. 

Jak to jest możliwe, że w tak krótkim czasie z ogromnej złości  popadamy w radość, w rozczulenie? Zupełnie inny stan emocjonalny. 

No właśnie, bo nasze emocje pochodzą z tego, co my sobie myślimy. I tutaj przechodzimy do tak zwanego A B C emocji. Ten temat chciałabym tylko liznąć i delikatnie zaznaczyć, gdyż z pewnością trzeba temu poświęcić więcej czasu. Dlatego planuję zorganizowanie webinaru i tam osoby chętne będą mogły dalej się zagłębiać w ten temat. 

Co stoi za literkami A B C emocji? A to jest sytuacja, B to jest myśl, a C to jest emocja. Ważne jest abyśmy wiedziały, że to nie bezpośrednio same sytuacje wywołują nasze emocje, ale często myśli, nasze przekonania jakie mamy na temat tych sytuacji. W pierwszym przypadku mama, która przyszła do domu i zobaczyła ten nie ogar mogła sobie pomyśleć „nie szanują mnie” i się wściekła, ja im tu zaraz pokażę kto rządzi. Natomiast, jak zobaczyła więcej informacji, zmieniła tą myśl. Pomyślała sobie „one mnie kochają, mam najlepsze dzieciaki na świecie” i od razu pojawiła się inna emocja. 

Kolejny prosty przykład, ilustracja do tego. Wyobraźmy sobie. Leżysz sobie w łóżku, jesteś sama w domu i nagle słyszysz jakieś trzaśnięcie. I możesz sobie pomyśleć – i to co sobie pomyślisz może mieć związek z całą historią twojego życia, tego czy jesteś optymista czy pesymistą bla bla bla, tu jest tysiące różnych rzeczy stojących za tym jaka automatyczna myśl, taka myśl z automatu, jaka, co za tym idzie, emocja się u ciebie pojawi. Bo coś trzaśnie w nocy i możesz sobie pomyśleć „o Boże, włamywacz, kurde czy ja zamknęłam drzwi? Co ja teraz zrobię?” i masz negatywne odczucia emocjonalne. Po prostu możesz się wystraszyć, możesz się bać. I jako działanie możesz np. zadzwonić po kogoś, zadzwonić na Policję, a możesz się skryć pod kołdrą przestraszona i nie spać pół nocy. Inna osoba w tej samej sytuacji usłyszy trzaśnięcie i pomyśli „o, dobra kot, znowu łazi”. Ma zupełnie neutralne odczucia w tej sytuacji i śpi sobie dalej i się niczym nie przejmuje. Czyli możemy mówić o pewnym działaniu ABC i D jako działanie jakie podejmujemy pod wpływem tych emocji, czyli śpi dalej. A trzecia osoba może mieć wręcz pozytywne odczucia emocjonalne. Trzaśnięcie. O kurczę mąż wrócił wcześniej z delegacji, to na pewno on. Jest radość. Rozumiecie o co chodzi? Często, to nie fakty wywołują nasze odczucia emocjonalne, ale to  my poprzez swoje myśli wybieramy to jak się czujemy, a nasze postępowanie zwykle wypływa z naszych uczuć. 

Staję na wadze, plus dwa kilogramy. Jaka może się pojawić myśl? „To wszystko jest bez sensu, ja się tak staram a to nie działa, nigdy nie schudnę” Jaka może pojawić się emocja? Na przykład smutek, rozżalenie, złość na siebie. A działanie? No to w takim razie skoro to nie działa, skoro przytyłam, to nie ma sensu dalej się starać. Napad na lodówkę. I pocieszenie się przy okazji, zjem sobie cos słodkiego, przynajmniej przez moment poczuję się lepiej, w końcu cały miesiąc sobie odmawiałam. Prosty przykład. Natomiast jaka inna tutaj może się pojawić myśl u osoby, która na przykład śledzi profil Psycholog na diecie, jest bardziej wyedukowana? Staje na wagę, plus dwa kilogramy. Może pojawić się myśl „no tak, jestem w takiej fazie cyklu, że będę mieć okres, rano się dzisiaj nie wypróżniłam, ok. To zrozumiałe”. Emocje? Neutralne, może trochę rozczarowanie? No dobra, może trochę liczyłam na to, że schudnę ale wiem, że to tak może być. Działanie? Kontynuuję stosowanie zdrowej racjonalnej diety, najlepiej w proporcji 80/20 i za bardzo się tym wszystkim nie przejmuję. Prawda? A może być inna reakcja osoby, która wchodzi na wagę, plus dwa kilogramy. Yes, Boże jak ja marzyłem o tej masie mięśniowej. Cmok, cmok. Plus dwa na plusie, fantastycznie! Idę dalej pakować na siłownię i zjem kurczaka. Czyli zupełnie inne reakcje na jedno wydarzenie – na stanięcie na wadze. To jest przykład taki nasz związany z odchudzaniem.

To są takie podstawy, podstawy, że nasze emocje mają nie tyle związek z sytuacjami, ale z myślami, które się u nas w głowie pojawiają. Dlatego pierwszym ważnym  zadaniem do zwiększania samoświadomości, jeżeli jesteście zainteresowane tym tematem, to jest właśnie analiza tego, jak odczuję nagle jakiś nieprzyjemny stan emocjonalny, bo to głównie o to chodzi, kiedy pojawia się u mnie złość, właśnie lęk albo smutek, to zastanowię się jakie myśli się u mnie pojawiły. I prowadzę monitorowanie tych automatycznych myśli, które z automatu do mnie przychodzą i powodują te, niekoniecznie chciane u mnie, stany emocjonalne. Pierwszy krok. I to na razie wystarczy, bo to jest ogrom wiedzy. Nie chciałabym was nawet zarzucać większą dawką wiedzy na początek.

Przejdźmy teraz do drugiej części, do waszych pytań, które zadawałyście i pomału będziemy zmierzać do końca. Zadałam właśnie pytanie na Instagramie „co chciałybyście wiedzieć, co was interesuje w związku z emocjami”.

Pierwsze pytanie „dlaczego zajadamy emocje?”

To jest bardzo, bardzo szeroki temat. I tak naprawdę temat na oddzielny podcast, ponieważ przyczyn może być tutaj bardzo dużo i związanych z naszą psychiką, i związanych z nieprawidłowym postępowaniem dietetycznym. Ale jeżeli chodzi o emocje, dlaczego się objadamy pod wpływem emocji, to często właśnie dlatego, że troszeczkę siebie nie rozumiemy. Jesteśmy takie jak dziecko we mgle i jedyne co potrafimy, to po prostu najeść się, żeby odczuć jakąś ulgę. Bo wiadomo, że emocje bywają dla nas ciężarem. I tak jak alkoholik sięgnie po alkohol, żeby po prostu się wyluzować na chwilę, odczuć jakąś pseudo pogodę ducha, to często wiele osób, często są to kobiety, mają tendencję do jedzenia, żeby sobie ulżyć. Zwłaszcza są to smaki słodkie, smaki które kojarzą nam się z dzieciństwem, z mlekiem matki, które jest słodkawe, z jakimś spokojem, że to jedzenie dodaje nam w pewnym sensie jakiegoś spokoju, oczywiście jest to spokój pozorny. Natomiast zwiększanie samoświadomości na temat własnych emocji, zwiększanie poczucia kontroli nad nimi powinno sprawić, że nie będzie potrzeby zajadania emocji, że nauczenie się innych sposobów regulacji emocjonalnej i radzenia sobie z nimi sprawi, że nie będziesz po prostu sięgała do lodówki. Bo to przynosi chwilową ulgę, a na dłuższą metę następuje pogorszenie, bo jest wstyd, wstręt do siebie, złość na siebie, wszystko, wszystko. Tak naprawdę następuje jeszcze większa kumulacja i jeżeli dołożysz do tego zachowania typu wymioty no to mamy już zaburzenia odżywiania. A wiadomo, że zaburzenia odżywiania, w nich nie chodzi o jedzenie, w nich chodzi o nieradzenie sobie z emocjami i w terapii nad tym się również pracuje, żeby lepiej siebie rozumieć, zwiększać samoświadomość, uczyć się inaczej sobie radzić z różnymi trudnościami życiowymi, niż poprzez objadanie.

„Skąd się bierze to, że bardzo często kiedy prasuję to płaczę”. No właśnie, większość z was już powinna znać odpowiedź na to pytanie. Bierze się najprawdopodobniej z twoich myśli. Jak sobie prasujesz, to trochę odpływasz i zaczynasz myśleć o różnych rzeczach. No chyba, że naprawdę nie lubisz prasować to może dlatego płaczesz, ale przypuszczam, że nie. Przypuszczam, że sobie prasujesz te ubrania i może się pojawiać jakaś myśl typu Boże, jak ja nienawidzę swojego życia, jaką ja jestem kurą domową, jaki mój los jest trudny. Na przykład. Wymyślam, fantazjuję, ale to może być coś takiego. Więc żeby się dowiedzieć dlaczego płaczesz, no to musisz się zastanowić faktycznie co sobie takiego myślisz, przyjrzeć się na spokojnie temu strumieniowi myśli, który przebiega w trakcie prasowania, bo może to jest jedyny moment w ciągu tygodnia, gdzie ty masz tak naprawdę czas stanąć i myśleć, co się dzieje, a przez cały tydzień jesteś tak zabiegana, że nie masz na to czasu.

„Jak rozładowywać złe emocje?” to było takie ogólne pytanie i do tego „jak panować nad złością, jak nie wybuchać, jak wyrażać smutek, jak panować nad stresem?” Jak rozładowywać złe emocje – chciałabym tutaj zwrócić uwagę na słowo złe. Nie ma czegoś takiego jak złe emocje. Są emocje, które są bardziej przyjemne, które chcielibyśmy przeżywać częściej, właśnie radość, czy ta pogoda ducha, o której mówiłam, a są emocje, które są nieprzyjemne. Faktycznie złość czy smutek, czy lęk dostały trochę taką etykietkę złych emocji. Dlaczego w ogóle, bo też myślę, że warto o tym powiedzieć, że często już na etapie tego co wynosimy z domów rodzinnych, socjalizacji, czego potem nas uczą w przedszkolu i szkole, to jest takie niedawanie dzieciom prawa do przeżywania tego co przeżywają. No jak dziewczynka dwuletnia czymś rzuci, a nie daj Boże jak sobie do tego przyklnie, to jest konsternacja. Nie wolno. Absolutnie nie wolno. Nie masz prawa, to jest złe. Uczymy dziewczynkę, że złość jest zła. A może ona się wkurzyła, bo miała powód do tego. Chłopiec, który płacze. Laboratorium, pobieranie krwi, wychodzi chłopczyk i płacze. Komentarz starszego pana: no  ciebie chłopie do wojska to już nie wezmą, taki mazgaj, no to nie wypada. Dziecko, któremu się zabiera prawo do przeżywania strachu czy smutku, czy nawet rozpaczy, cokolwiek. Dlatego ktoś, kto pyta o złe emocje prawdopodobnie też taki komunikat usłyszał, jak 99,9% z nas. Teraz powiedzmy, że świadomość wśród rodziców jest dużo większa, dzieciom daje się prawo do przeżywania tego co czują, natomiast kiedyś tak nie było. Dziewczynka ma być grzeczna, chłopczyk, ok., może trochę broić, ale broń Boże chłopaki nie płaczą. 

Nie ma złych emocji. Złe są zachowania pod wpływem tych nieprzyjemnych emocji. Bo jeżeli pod wpływem złości uderzysz swoje dziecko, to to jest złe zachowanie. Natomiast to, że przeżywasz złość do swojego dziecka jest ok. Sposób jej wyrażania może nie być ok., bo agresja, czyli zachowanie pod wpływem tych emocji nie jest dobra, jest zła, to fakt. Zachowanie może być złe.

„Jak panować nad złością i nie wybuchać?” No właśnie, przede wszystkim polecam przyglądanie się swoim myślom, czyli czy one na pewno są racjonalne. Ja nie mówię o pozytywnym myśleniu. Pozytywne myślenie, to jest trochę mit. Jak ktoś nas popchnie na ulicy, to nie będziemy w pozytywny sposób myślały, ale nie chodzi też aby tą osobę atakować, tylko, żeby zachować racjonalność i trzeźwość umysłu. Nadmierna złość często się bierze właśnie z takich myśli automatycznych, temperatura bardzo szybko rośnie na tym termometrze, o którym mówiłam i jest już czasami za późno. Natomiast też w regulacji emocji bardzo liczy się higiena psychiczna, to czy wysypiasz się, czy masz odpowiednią ilość czasu na regenerację, czy masz wsparcie wśród bliskich, czy nie jesteś sama ze wszystkim, bo trudno nie być rozdrażnioną mamą, która przez cały dzień od rana do wieczora jest sama z dzieckiem, nie ma żadnej pomocy, jest po prostu zmęczona. Bo też trudniej jest nam panować nad emocjami, jak jesteśmy wykończeni. Wiec bardzo ważne są różne sposoby na zapewnienie sobie wsparcia, na zapewnienie sobie wentylacji tych uczuć. Czy to trening, czy to odpowiednia ilość snu, czy to poproszenie kogoś o moc, wsparcie, odpowiednie żywienie, bo człowiek na restrykcyjnej diecie chodzi tak wkurzony, że naprawdę, aż trudno jest się mu dziwić, bo jest po prostu głodny. Więc jak nie wybuchać? Odpowiedź jest taka, że trzeba o siebie dbać, trzeba być dla siebie bardzo, bardzo dobrym. I wyrażać swoją złość na etapie tego, kiedy ona rośnie, a nie wtedy kiedy jest pod sam korek. Tak jakby nadmuchać, nadmuchać balon, gromadzi się, gromadzi się ta złość. Balon rośnie, że aż strach, nagle wybuchł no i trach, i po sprawie, tak. Mleko się rozlało, znowu się wydarłaś na swoje dzieci i masz teraz poczucie winy, bo one się wystraszyły. A gdybyś spróbowała wcześniej zauważyć kiedy temperatura rośnie, kiedy czujesz małą irytację, czy możesz wtedy coś zrobić? Spróbuj. 

„Jak wyrażać smutek?”. Smutek można wyrażać werbalnie, mówiąc jest mi smutno. Ale wiecie co jest najważniejsze w tym wszystkim? To mieć odbiorcę. Bo dlaczego ludzie nie wyrażają uczuć? Bo otoczenie ich niestety nie rozumie. Więc ja sama mam osoby w swoim otoczeniu, co do których wiem, że mogę pokazać swoje emocje w bezpieczny sposób, bo okażą mi zrozumienie niezależnie od tego co to będzie. A są też takie osoby, dla których co ty w ogóle odwalasz? Jaki płacz? Przecież ty jesteś psychologiem, ty w ogóle płaczesz? Łeee dziwne, straszne. Nie potrafią przyjąć tego. Emocje należy więc jak najbardziej wyrażać, ale raczej wyrażać je w takim środowisku, które nie będzie krzywdzące dla tych emocji, które wykaże zrozumienie, które będzie potrafiło okazać wsparcie. Zawsze mamy prawo do swoich uczuć. Powiedzenie boję się tego, boję się tego projektu w pracy, słuchaj, no obawiam się, że sobie nie poradzę, że nie podołam temu. No mieć środowisko w pracy, które powie rozumiem cię, postaram się tobie pomóc, co mogę zrobić, to jest coś fantastycznego. Ale jeśli usłyszysz: ale za to ci płacą, musisz sobie z tym poradzić, to nie jest fajny komunikat. Uczymy się raczej budować taki świat przyjazny, który przyjmuje nasze uczucia, który niekoniecznie rzuca nam się na ratunek od razu z chusteczkami, ale mówi ok., masz prawo tak się czuć, to jest w porządku, rozumiem cię. Take your time. Napij się może herbaty, za chwilę może poczujesz się lepiej, mogę coś dla ciebie zrobić? Naprawdę możecie być dla swojego otoczenia wspierającymi psychologami mi wcale nie musicie robić nie wiadomo czego.

I trzecie pytanie „Jak panować nad stresem?”. Znowu, pewna doza stresu jest ok. i trzeba sobie po prostu dać przyzwolenie, mam prawo się stresować, kurczę robię to dopiero pierwszy raz w życiu, mam prawo nawet o tym powiedzieć, natomiast, jeżeli to jest już taki stres, że was zżera, że uniemożliwia wam rozwój, to trzeba się przyjrzeć, co tam jest w tych emocjach, a przede wszystkim w tych myślach, bo prawdopodobnie są dysfunkcjonalne. Czyli przychodzą z automatu, a niekoniecznie są adekwatne do sytuacji. Czemu nie mogę podejść do tego bardziej na luzie, czego się boję, czy tego, że popełnię błąd, czy tego że nie będzie perfekcyjnie, czy tego, że zostanę negatywnie oceniona, czy wkręcam sobie, że moje życie się skończy jak zrobię coś nie tak. Nad tym właśnie wszystkim trzeba się zastanowić, przyglądać się jakie mam emocje, poddawać analizie wszystkie myśli, które za nimi stoją. 

I ostatnie już pytanie, bo miało być 30 minut, a będzie  prawdopodobnie 45 – „jak zachęcić drugą połówkę do rozmowy o uczuciach?”. Bardzo trudny temat i to nie jest wcale takie proste. Wiele osób jest bardzo zamkniętych na temat rozmawiania o uczuciach. Wiele osób tego unika w związku, co na dłuższą metę prowadzi do naprawdę problemów w związku, bo to jest bardzo ważne, żeby mieć samoświadomość swoich uczuć, ale też w związku dbać o to, aby o tych uczuciach rozmawiać. I nie mówię tylko o uczuciu miłości i mówieniu sobie kocham cię, ale o różnych uczuciach np. kurde słuchaj to co wczoraj zrobiłeś mnie naprawdę zezłościło, byłam naprawdę zła. Ale bez jakichś wybuchów, bez jakichś dramatów, bez ucieczek, bez tłumienia tego. Jak zachęcić drugą połówkę? Po prostu mówić o swoich uczuciach, jeżeli zdarzy się, że druga połówka mówi, że coś mnie wkurzyło, albo pokaże jakieś zachowanie typu trzaśnięcie – próbować dopytywać (trzaśnięcie drzwiami, w sensie, nie ciebie trzaśnięcie, bo wtedy to już uciekaj gdzie pieprz rośnie) – ale dopytywać, pomagać nazywać drugiej  osobie uczucia: widzę, że przezywasz złość, że coś cię zezłościło. Rozmawiać ze sobą, jak było w pracy, jak ci minął dzień, co się działo. Ok. no słyszę, że się naprawdę wystraszyłeś. I próbować być takim mądrym przewodnikiem, ciągnąć swojego partnera w górę. Uczyć go rozmawiać na te tematy, bo może być tak, że on właśnie był w takim domu, w którym na pytanie co czujesz, odpowiadało się: a co się pali? I nie było tej edukacji i to ty, być może, jako partnerka i posiadająca większą wiedzę, większe też przyzwolenie społeczne jako kobieta do rozmawiania o uczuciach, możesz go w tym wspierać, ale też jak facetowi się zdarzy zapłakać, to go przytul, to go pociesz, daj mu prawo do wszystkich emocji. Jeżeli wyraża je w bezpieczny sposób, to wspieraj, w pewnym stopniu możesz to nagradzać – powiedzieć kurde strasznie mi zaimponowałeś, wiesz, widzę, że jesteś wrażliwym człowiekiem, fajnie jest to widzieć, jesteś świetnym ojcem. To są takie drobne rzeczy, które są nam bardzo potrzebne. Ale ktoś musi być mądrzejszy i taki dialog w rodzinie zacząć, ta osoba z większymi zasobami w tym temacie.

Ok. to by było na tyle, jeżeli chodzi o emocje, o mój pierwszy podcast. Moje emocje już zdecydowanie opadły, rozgadałam się, nie jestem już taka zestresowana, a pojawia się u mnie wielka radość i ekscytacja, bo jak tylko wrzucę ten podcast, no to będę czekać na informację zwrotną od was – jak wam się podobało, czy chcecie więcej, jakie macie refleksje dotyczące tego tematu. 

Tymczasem się żegnam, pamiętaj bądź dla siebie dobra, oo dobra to było słabe na koniec. Dziewczyny do zobaczenia w następnym podkaście. Pa!

Transkrypcja: Anna Pająk